VII Dyktando Niepodległościowe

Tekst dyktanda dla uczniów klas IV-VI

 

Wierzyli, że ujrzą swój dom

Byli wśród pancerniaków, marynarzy, lotników, spadochroniarzy czy piechurów. Nosili różne oznaki, np. z husarskim skrzydłem, żubrem, warszawską syrenką czy niedźwiedziem Wojtkiem trzymającym artyleryjski pocisk. Chwalono ich za hart ducha i odwagę, a oni pragnęli przynieść wolność umęczonej hitlerowską i sowiecką okupacją ojczyźnie.

Mowa o naszych żołnierzach walczących na frontach II wojny światowej u boku wojsk sprzymierzonych. Stali się wówczas chlubą polskiego oręża.

Szczególne uznanie należy się żołnierzom 2. Korpusu Polskiego, którzy pod dowództwem generała Władysława Andersa stoczyli krwawy bój o klasztor na Monte Cassino, aby przełamać niemiecką obronę i otworzyć aliantom drogę na Rzym. Dźwięki hejnału mariackiego brzmiącego w ruinach i zatknięta biało-czerwona flaga niezwykle wzruszyły zmierzających ku Warszawie przez trzy kontynenty. O heroicznym poświęceniu poległych przypominają rzędy krzyży u stóp wzgórza.

Wielki hołd trzeba złożyć żołnierzom 1. Dywizji Pancernej generała Stanisława Maczka, którzy w 1944 r. okrążali Niemców w Normandii, a następnie wyzwalali francuskie, belgijskie i holenderskie miasta. Nie byli barbarzyńcami, walczyli po rycersku, oszczędzając cywilów. Na koniec z niemałą satysfakcją przyjęli kapitulację bazy niemieckiej marynarki wojennej, nie zapominając, że to ostrzał Westerplatte z niemieckiego okrętu rozpoczął II wojnę światową.

Choć Polacy znaleźli się w gronie zwycięzców, było to gorzkie zwycięstwo. Polska po wojnie nie odzyskała pełnej suwerenności, a wielu żołnierzy musiało zostać na obczyźnie.

 

Tekst dyktanda dla uczniów klas VII-VIII

 

Z kuchni na mównicę

I wojna światowa zdziesiątkowała populację mężczyzn, co oznaczało konieczność przejęcia przez kobiety wielu ról. Zresztą od dawna były one zaangażowane w działalność patriotyczno-społeczną. Ponadto ich służba frontowa była nie tylko chlubnym epizodem, gdyż utworzono wówczas Ochotniczą Legię Kobiet – regularną żeńską organizację wojskową. Czemuż by zatem nie miały one żądać równouprawnienia, by współrządzić odradzającym się państwem?

Już 28 listopada 1918 roku dekretem Naczelnika Państwa Józefa Piłsudskiego II Rzeczpospolita przyznała bierne i czynne prawo wyborcze kobietom. W Sejmie Ustawodawczym znalazło się osiem posłanek, które musiały zmierzyć się z wielowiekową patriarchalną spuścizną. Określenie kobiety posła na początku przysporzyło nie lada kłopotów. Nie było adekwatnego do ich funkcji słowa, dlatego nazywano je „posełkami”, „posełkiniami” albo „poślicami”. Wywodziły się z różnych środowisk, ale dążyły do ponadpartyjnej współpracy. Były to niepospolite kobiety, nieomalże heroiny. Mało kto wie, że Zofia Sokolnicka podczas wojny pracowała jako szpieg dla Centralnej Agencji Polskiej w Szwajcarii. Z narażeniem życia przekraczała granice Rzeszy Niemieckiej i Austro-Węgier. Irena Kosmowska natomiast za działalność patriotyczną trafiła do więzienia w Moskwie.

W sejmie posłanki zajmowały się przede wszystkim szkolnictwem i opieką społeczną. Zasłynęły projektem wprowadzenia prohibicji (zakaz sprzedaży napojów alkoholowych) oraz przeciwdziałaniem dyskryminacji tych kobiet, które pragnęły wyjść za mąż za nie-Polaka, gdyż pozbawiano je polskiego obywatelstwa. Zresztą zamążpójście w ogóle komplikowało wówczas sytuację życiową. Mężatki musiały porzucić niektóre zawody. Na przykład nie mogły być nauczycielkami czy urzędniczkami. Zaangażowanie parlamentarzystek w tej kwestii przyniosło wymierne korzyści. Po latach jedną z nich – charyzmatyczną Zofię Moraczewską – uhonorowano Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski, a w 2014roku jej imieniem nazwano salę sejmową.